Jezioro

Dźwignęła się na rękach, podnosząc się do pozycji siedzącej. Zdecydowanie za długo leżała w jednej pozycji na trawie. Kichnęła cicho.
Cholera.
Zerknęła na Nico spod na wpół przymrużonych powiek. Wymamrotała coś niewyraźnie pod nosem.

Wstał i zaczął się do nich zbliżać,czołgał się od krzaka do krzaka. W uszach miał słuchawki i słuchał muzyki, broń jak zawsze była pod ręką.Był już jakieś 20 metrów od nich w większych krzakach dzięki czemu mógł słyszeć co ta zakochana para do siebie mówi.

Byle nie zakochana! Co najwyżej koledzy.
Podniosła się i otrzepała spodnie z suchej trawy, liści i innych bzdetów. Rozejrzała się. Jej torebka, w której miała wszystko, co było jej niemożliwie potrzebne, została po drugiej stronie jeziora. Cholera...
I to musiało być w tym miejscu, gdzie jezioro wyglądało bardziej na rzekę... Miło. Jej wzrok zatrzymał się na pniu jakiegoś drzewa, który spokojnie mógł robić za kładkę. Nie wyglądał na zbyt solidny, nie utrzyma jej. Ale wilka owszem. Podeszła do niego, by bez słowa przybrać postać wilka i powoli przejść po pniu. Za kazdym razem, gdy jej łapa dotykała drzewa, prowizoryczna kładka wydawała cichy chrzęst, jakby zaraz miała się załamać.
Już miała brzeg tuż przed pyskiem, gdy nagle pień nie wytrzymał. Wybiła się, i nim pień wpadł do jeziora ona już była na stałym lądzie. Ruszyła w stronę swojej torebki zadowolona.

-Żeby tak się pokazywać.-Pokręcił głową,patrząc przez latarkę.Wziął plecak i zaczął wyjmować części M4 i zaczął składać karabin.Kiedy już kończył wyjął jeszcze tłumik i celownik i zamontował je na karabinie. Położył się na ziemi i zaczął ich obserwować przez celownik, wyjął gumę do żucia , rozpakował i włożył do ust. Zapowiadał sie ciekawy dzień.

Co jak co, ale słuch to ona miała dobry. Usłyszała cichy trzask, który zawsze towarzyszył składaniu karabinu. Cofnęła uszy w tył i zniżyła łeb. Oj, to się zaczęło.
"Danio, ty to się zawsze w coś wpakujesz"
Rozejrzała się w poszukiwaniu miejsca, w którym mógł się chować jeden z 'normalnych', jak to zwykli się nazywać genetycy i inni im podobni.

Zabawa się zaczęła, pomyślał sobie celując w dziewczynę.-Wycelował idealnie celownikiem w jej klatkę piersiową.Czekał na jej ruch, ale seria z karabinu M4 z nabojami zapalającymi była czymś naprawdę bolesnym, kiedy kule wbijały się w ciało od razu się spalały sprawiało to ogromny ból.

Rozejrzała się nerwowo. Ustawiła uszy na sztorc niemalże na samym czubku łba. Ona go słyszała tylko dzięki temu, że była pod postacią wilka.
- Nico, wiej bo jeszcze i ciebie dorwie! - warknęła, jeżąc sierść na karku. Cofnęła się o krok w tył, cały czas się bacznie rozglądając. A nuż widelec gdzieś zobaczy owego mieszczucha, co sobie umyślił by się jej prawdopodobnie pozbyć.

-Hmm.-Uśmiechnął się do siebie i przełożył karabin na plecy,i z wielkiej torby wyjął coś większego. Karabin snajperski Barrett M82, położył go przed sobą celował idealnie w głowę chłopaka, widać że musiał być nowym mutkiem. Strzał z tego 100% trafi i 100% rozerwie mu głowę na tysiące mały kawałeczków.

I w tym momencie zdołała dostrzec lufę karabinu.
- Cholera. Nico! - warknęła. Natychmiastowo puściła się biegiem w jego stronę. Tyle, że zapomniała o jeziorze. Wybrała miejsce, gdzie przeciwległy brzeg był najbliżej. Zarzuciła sobie torbę na szyję, po czym szybkim ruchem wybiła się ponad nim. Tyle, że opadła około metra od brzegu. Cholera.
Wbiła pazury w ziemię, podciągając się. Lata spędzone w lesie się na coś przydały. Dopadła do chłopaka.
- Zwiewaj! - mruknęła, chwytając go za rękaw. Pociągnęła go stanowczym ruchem w swoją stronę. Puściła.

Wystrzelił, kula trafiła pod ich stopy , ziemia rozbryzgła sie na ich twarze. Szybko przeładował karabin i celował dalej. Dziewucha była naprawdę szybka jak na swoje malutkie rozmiary, starał się ją upolować.

Ależ ona jest głupia szybko złapał ją i jednym ruchem znaleźli się za drzewem - myśl co robisz a teraz siedź cicho - powiedział trzymają ją pień był gruby nie było szans żeby kula się przebiła oby

Jej źrenice natychmiastowo uległy zwężeniu. Mogła zostać w Japonii, mogła... Tam by się coś takiego nie zdarzyło.
- Kuso~! - warknęła, odruchowo cofając się w tył. Zmrużyła ślepia.
- Idź. Poradzę sobie... - wkurzyła się, to widać. Tylko dlaczego sama nie zwieje i nie zostawi go na pastwę tego gostka, jak to zwykła kiedyś robić gdy była jeszcze w gangu Zmarzniętych Serc?
Trudno stwierdzić. Jednak czuła, że to o nią chodzi. Majtnęła ogonem, po czym spojrzała na chłopaka. Teraz nie zamierzała zamieniać się w człowieka. Teraz była w swoim żywiole, jak to ujął ktoś inteligentny.

Wycelował w jej nogę, strzelił. Nabój drasnął jej nogę, miała dużo szczęścia gdyż gdyby trafiła kula w nogę to mogła by po prostu urwać jej nogę.Przeładował karabin i celował w nią dalej, ale tym razem przeskoczył na chłopaka gdyż widać że się o niego martwiła. Uśmiechnął się.

Zmienił się w wilka - przepraszam -walnął ją u nasady czaszki wywołując paraliż może i ma doświadczenie ale pokazała jak głupio można się zachować obecności kłusownika ułożył ją na pni tak by nic się jaj nie stało -jak z tond wyjdziesz to cie zbije-wyskoczył z pnia na leżącego w krzakach kosownika jedną broń odrzucił mu na bok drugą miał w pysku a łapami stał na jego nogach i rękach w bijajac pazury

Syknęła z bólu. Zacisnęła szczęki, byleby go zignorować.
- Szlag! - warknęła czując, że strużka krwi spływa po jej łapie. Tyle, że teraz już doskonale widziała broń. Zmarszczyła nos.
I po chwili znieruchomiała.
"Dostanie ci się za to... Zobaczysz"
Przez dłuższą chwilę trwała nieruchomo. Nie słyszała praktycznie nic. Nic, prócz przyśpieszonego bicia własnego serca. Po jakiejś minucie podniosła się i stanęła na nieco chwiejnych łapach. Szukała wzrokiem Nico.

Zaśmiał i złapał za kastet z nożem. Pazury rozcięły mu rękę, ale wyciągnął ją spod jego łap i wbił go w jego bok a potem uderzył kastetem w jego pysk. Nie przejmował się ranami, wyciągnął nogę i kopnął go z całej siły wojskowym butem w wkroczę że aż podleciał do góry.Szybko wstał i złapał za M4 i uciekł chowając się w las.

Potrzepała pyskiem. I wtedy do jej nozdrzu doleciał metaliczny zapach krwi. Opętańcza ekstaza wywołana jej wonią ogarnęła jej ciało.
Natychmiastowo dostrzegła coś, co przemknęło niedaleko niej. To on. Cofnęła uszy w tył.
"No Danio. Teraz albo nigdy"
Puściła się w pogoń, by po chwili zrównać bieg z owym człowiekiem. Skoczyła mu na kark, przygniatając go do ziemi. Jej kły zacisnęły się na jego ramieniu. Mocno.

Doszedł do pierwszego lepszego drzewa położył naładowany karabin o bok siebie oparł się o drzewo zmieniając w człowieka - niech cie szlag- pomyślał - ale jeszcze nie przegrałem - pomrukiwał sobie gładząc ręką naładowany karabin ,rozdarł sobie koszulkę i owinął wokół rany na boku nie była na szczęście zbyt głęboką- co za idio*** jak ma teraz w niego wycelować tym pistolecikiem jak ona na nim stoij

Odchylił się i przywalił łokciem w twarz Dayo, potem powtórzył to kilka razy aż puści kiedy mu się to udało. Wstał i kopnął ją przez pysk i uderzył 2 razy kolbą przez jej brzuch. Uciekał dalej.-Jeszcze chwila.- Uśmiechnął się do siebie biegnąc przed siebie i ukrył sie w pobliskim dole czekając.

Po prostu brak słów jak ona możne se z królikiem poradzić jak nawet z kłusownikiem nie może - zał,żal,żal - gadał sobie w duchu trzymając karabin przy piersi znał się z lekka na tym

Mimo iż miała już nieźle obolały pysk, nie puszczała. Wręcz przeciwnie - trzymała jeszcze mocniej.
W pewnym momencie już nie wytrzymała i z impetem szarpiąc łbem odskoczyła. I w tedy dostała z buta w pysk, przez co straciła na chwilę równowagę. Cichy skowyt wyrwał się z jej pyska. Jednego uderzenia w brzuch nie zdołała ominąć, przy drugim zdołała odskoczyć.
Upadła, przez chwilę niemalże zwijając się z bólu. Po chwili jednak przeczołgała się gdzieś za drzewo, starając się opanować pulsujący ból.

Siedział w rowie, miał trochę zadrapań ale to nic takiego.-Dziewczynko spieprzaj stąd albo chodź pogadać, opatrzę cię.-Uśmiechnął się sam do siebie. szykując paki medycznej w plecaku. -Zrobimy to raz dwa i będzie dobrze co ty na to? Ja sobie pójdę sam i ty sobie pójdziesz do swojego chłopaka, ok?-Starał się negocjować.

Mamrocząc coś pod nosem wysunęła łeb zza drzewa. Zmieniła się ponownie w normalną dziewczynę. Jej zimne, lazurowe oczy omiotły go wzrokiem pełnym nienawiści i wściekłości.
- Jasne, już pędzę - parsknęła sarkastycznym tonem.

-Hmm, szkoda.-odpowiedział i zapalił papierosa.-W Japonii było by bezpiecznej niż tu panno Dayo.-Zaczął bawić się zapalniczką ale ty postanowiłaś przybyć tu, by zacząć amerykański sen.-Zaśmiał sie, siedział oparty o ścianę rowu.

Zmrużyła oczy. Skąd znał jej imię? Skąd wiedział, że jest z Kraju Kwitnącej Wiśni?
Nieważne.
Odwróciła się, po czym siadając oparła się o pień drzewa.
- Don't wanna be american idiot... - zanuciła cicho pod nosem. Kątem oka cały czas obserwowała mężczyznę.