Rozłożysta Polana

- Ne, nie zazdroszczę... - mruknęła, robiąc minkę typu ">3<". Machnęła ogonem, by po chwili pacnąć nim chłopaka w rękę.
- Gdzie się szlajałeś po rozpadzie GZS? - spytała, przekręcając łeb nieco w lewo, niczym bezrozumny szczeniaczek, o.

Wymamrotała coś niewyraźnie pod nosem. Skoczyła na Em, przygniatając ją do ziemi.
- Byyyle nie miłości. To przyjaciel z dzieciństwa... - mruknęła. Pacnęła ją łapą w nos, po czym odskoczyła. Stała w bezpiecznej odległości od cudownej dwójki.

Czarna wadera truchtała po polanie nieśpiesznie obserwując otoczenie. Niebieskie oczy niczym dwa jeziora lśniły po połami czarnego futra, które gdzieniegdzie było już "sfatygowane". Wilczyca rozwarła pysk ukazując światu ostre zęby - ot tak ziewnęła. Ostatnio na terenach stada nie widziała prawie niekogo, czasem tylko jakiś cień przemykał pośród listowia. Wywaliła język przez długie i ciepłe futro wkółko się grzała. Ciemne łapy myskłay zieleń trawy.
Ujrzała wilki, które zajęte sobą baraszkowały [ xd] na polanie. Przekrzywiła spry łeb i utkwiła w nich spojrzenie przenikliwych oczu.

Zadarła łeb w górę, gdy tylko do jej nozdrzy dotarł zapach wadery. Mmm... panienka z watahy. Ogon jej raz po raz obijał się o ziemię, wybijając znany tylko dla kremowego stwora *8D* rytm. Obróciła łeb w stronę czarnej. Przez chwilę świdrowała ją spojrzeniem swych zimnych ślepi. Uśmiechnęła się lekko. Trudno było stwierdzić, czy owy uśmieszek był szczery, cze też wymuszony.
- Ohayo. - powiedziała jedynie.

Postawiła uszy, a jej oczy nabrały dziwnego blasku.
- Ave - mrukneła i spojrzała na wilki. No tak to samotnicy, ale biorąc pod uwagę to, że na terenach nie ma nikogo znajomego, można było stwierdzić, że w jakimś stopniu też była samotnikiem. - Jestem Siribithia - dodała po chwili i usiadła niedaleko nadal przypatrując się im nito z ciekawością ni z niepokojem.

Zastrzygła lewym uchem, po chwili oba na sztorc ustawiając.
- Dayo. - wymamrotała, jednak na tyle głośno, by wadera ją usłyszała. Zamiotła ogonem ziemię, by po chwili owinąć nim łapy. Oblizała lewą stronę pyska.

Wilczyca chwilę przyglądała się owej Dayo poczym uśmiechnęła się lekko.
- Nie przeszkadzam? - spytała i przybliżyła się nieco - ostatnio życię jakby się zatrzymało...Nie widuję już swych towarzyszy. Szukam towarzystwa - uśmiechnęła się lekko.

- Nie przeszkadzasz - powiedział następna której nie znał co to ma być wieczorek zapoznawczy - chyba że Dayo w utrudnianiu mi życia. Jestem Nicolas

Otworzyła pysk, ażeby coś powiedzieć. Jednak nic nie wymyśliła i ponownie go zamknęła. Zamiotła ziemię ogonem.
- Ja ci nie utrudniam życia! - jęknęła po chwili, po czym zdzieliła go łapą w łeb. Od tak, po prostu lubiła to robić. Skierowała uszy nieznacznie w tył.

- Znowu chcesz trafić do wody jak w tedy czy raz ci może wystarczy co?- powiedział z lekko chamskim uśmiechem -hmm?

Ponownie zrobiła minkę typu ">3<". Uszy ustawiła momentalnie na sztorc.
- Danio nie lubi wody - oświadczyła po chwili z inteligentnym uśmieszkiem. Czyżby znów miała odpały? Na to wygląda.

- To się świetnie składa -wstał rozejrzał się dookoła - niema nigdzie wody trzeba iść tam gdzie woda więc prowadź pokojowa albo siłą i sam trafie co wybierasz?

Wbiła spojrzenie w Nico, a pazury w ziemię.
- I co jeszcze. Nigdzie nie idę. - wymamrotała, odwracając się do niego ostentacyjnie plecami. Machnęła ogonem.

- A chciałem to załatwić pokojowo no cóż - zmienił się w wilka złapał Dayo za ogon i pociągną za sobą wybiegając z polany

No cóż, tak to bywa. Mimo protestów została wyciągnięta za ogon, drąc pazurami ziemię przez całą drogę nad Jezioro.

z/t

Przybiegł w wilczej postaci wkurwiony sam na siebie i na wszystko wyskoczył w górę i w locie zmienił postać na ludzką padał deszcz spojrzał w górę i wydał się najgłośniej jak potrafił uspokoił się - shit,shit,shit - wymamrotał łażąc w kółko zmienił się w wilka i wybiegł