Namiot Odpraw

Koobus czekał w tym dużym namiocie na cele misji,przejechał ręką po swojej szyi czując dziwną wypustka na kręgosłupie. Zawarczał, przed nim siedział dowódca tej jednostki polowej. Spojrzał na niego swoim przeszywającym wzrokiem który mógłby niejedną osobę zwalić z nóg. Było to połączenie, agresji i szaleństwa.-Venter...Misja jest prosta,to znaczy nie tak prosta jak ostatnio czyli wyrżnięcie całego personelu medycznego i chorych w szpitalu, musisz udać do starego bunkra ukrytego gdzieś pod polaną, tu masz mapę oraz dokładne cele misji, sprzęt dobież według własnych potrzeb. Twoje Hummve czeka przy wyjściu z obozu, którym się dostaniesz do miejsca akcji.-Wziął do ręki akta, i zajrzał do środka, szybko przeczytał i uśmiechnął się na widok jednego tekstu"Możliwe spotkanie z starymi prototypami wilków, w razie potrzeby zabić.". Miał znaleźć to miejsce, znaleźć dokumenty po czym wysadzić to miejsce w powietrze. Wstał i opuścił namiot, podszedł do skrzyń z bronią. Wyjął karabin szturmowy H&K G36 w wersji komando z kolimatorem i podwieszaną wyrzutnią granatów. Wziął pistolet Glock 17 , kilka granatów fluorescencyjnych. Przebrał się w strój do akcji w budynkach oraz zabrał ze sobą maskę przeciw gazową. Podszedł do Hummve gdzie na tyłach były już położone ładunki wybuchowe...czas zacząć rozróbę. Uśmiechnął się do siebie...

Powolnym krokiem udaje się w stronę Hummve, i wsiadam za jego kierownicą. Odpalam muzykę z radia i włączam GPS by łatwiej trafić na polanę. Włączam światła przeciw mgielne i ruszam na polane.

Spokojnym krokiem wychodzę z hummve, i odpalam papierosa. Pasek od karabinu mam przewieszony przez szyje przez co mam ciągle do niego blisko, wyjmuję urządzenie do wykrywania metalu oraz łom. Szukam wejścia do bunkra.

Pobiegłem szybko do hummve w poszukiwaniu termo wizjera dzięki któremu mógłbym dostrzec co to było, w jednej dłoni trzymałem karabin a druga przeszukiwałem Hummve.

Złapał granat fluorescencyjny, którego płomień spala wszystko i rzucił w stronę krzaków,przestało go już to bawić i miał ochotę zarżnąć wszystko co było w okolicy.Założył termowizjer na głowie i zaczął szukać ciepła swoich nadchodzących ofiar.

-Nie wieże kurwa...- Powiedział pod nosem, nienawidził takich utrudniaczy.Zaczął strzelać w stronę drzewa i zarazem szedł w jego stronę.

-Twoja śmierć , puszku- Z całej siły kopnął go w krocze swoim wojskowym butem,i siegnał po swój bojowy nóż-Zarżne cie jak psa-Na jego twarzy pojawił się mroczny uśmiech, teraz dopiero zaczynała się prawdziwa zabawa.